Depeche Mode - The Singles 81-85 (Non Stop, 1985) | dmremix.pro

Depeche Mode The Singles 81-85 (Non Stop, 1985)

demoderus

Well-known member
Administrator

(1985) Depeche Mode - "The Singles 81-85"​


Operatywność firmy Tonpress zaczyna mnie przerażać. Portfele fanów znajdują się w ciągłym niebezpieczeństwie, a słysząc o kolejnych zakupach licencyjnych lepiej od razu znaleźć sobie dobrze płatną pracę. Najnowsza propozycja Tonpressu przeznaczona jest dla tych, którzy po zeszłorocznym koncercie Depeche Mode nadal "Just Can't Get Enough". W przeciwieństwie do historycznej, już w momencie reedycji, składanki grupy Madness, wybór niezależnej firmy Mute Records zachowuje swoją świeżość i aktualność.

Wydany w ekskluzywny, jak na nasze warunki, sposób katalog 13 jest reprezentatywny nie tyle może dla twórczości, co dla zapisu kariery kwartetu Depeche Mode i pod tym kątem obserwacji brakuje mi tylko jednego starszego przeboju "Meanning Of Love". Przyznam się, że poza jednym wyjątkiem którym jest "It's Called A Heart" słucham reszty z równą przyjemnością .Chronologicznie ułożone piosenki okraszone danymi dyskograficznymi, których nie skąpi nam specjalna pozwalająca nam kolejne etapy kariery kwartetu z prowincjonalnego miasteczka Basildon .Otwierający płytę "Dreaming Of Me" i pierwszy przebój "New Life" pochodzą jeszcze z czasów gdy jego muzykę określano mianem "futurystycznej", co zresztą nigdy chłopcom nie odpowiadało. Odrzucili wówczas propozycję odbycia trasy koncertowej u boku Toyah., bo Andy i Martin nie byli jeszcze przekonani czy powinni rzucić swoje biurowe posady. Zaryzykowali i pomimo ciosu jakim było odejście lidera Vince'a Clarke przetrwali do dzisiaj, a stabilność i popularność grupy, w porównaniu z burzliwymi losami gwiazdek lat 80-tych godna jest uwagi . sam Vince, kiedyś połowa szaleni modnego i obdarzonego błogosławieństwem krytyki duetu Yazoo wylądował obecnie w mało oryginalnym duecie Erasure. Czas pokazuje, że jego starzy koledzy z Depeche Mode mieli znacznie więcej niż on do zaproponowania publiczności .Obok bezpretensjonalnych piosenek typu "See You" są na tej składance także "Everytching counts" czy "Master And Servant", gdzie Depeche Mode wypracował swoisty consensus między interesującym przekazem a atrakcyjnością formy zapewniającą masowość odbioru. Tych którzy wzgardliwie traktują Depeche Mode jako jedną z wielu, tanecznych kapel odsyłam do jej ostatniej płyty "Black Celebration" mającej ponoć niedługo pojawić się na naszym rynku . Boję się tylko, że utrzymując ten ambitniejszy kurs grupa Martina Gore'a może pójść w ślady wspomnianego już Madness, który od momentu tworzenia bardziej wyrafinowanej muzyki zmuszony został do poważniejszego zainteresowania się swoimi sprawami finansowymi .

Na razie kwartet DM nadal zachowuje status "niezależnego", co skutecznie chroni go od problemów jakich dostarczyło grupie Spandau Ballet "czułe" pożegnanie z firmą Chrysllis. Godne podkreślenia jest to, że ani absolutny lider Martin Gore, pochłonięty zresztą bardziej przez wir muzycznego światka Berlina Zachodniego niż Londynu, ani reszta kapeli, nie trafia na czołowe strony gazet typu The Sun czy Daily Mirror, pozostając na marginesie bujnego życia towarzyskiego tuzów muzyki pop. Depeche Mode mieszczą się wprawdzie w klasycznym schemacie "boys from next door" osadzonych oczywiście w realiach lat 80-tych, lecz w przeciwieństwie do innych gwiazd z "Top of the Pops" mają do zaoferowania coś więcej niż strój na weekend.

Recenzja albumu Depeche Mode "The Singles 81-85" (wydanego na licencji MUTE przez rodzimy Tonpress!), jaka ukazała się w magazynie NON STOP w 1985 roku.
 
Top